Ślub jak z amerykańskiego filmu, kto o nim nie marzy. Piękne miejsce, obłędne dekoracje, orszak druhen, first look, luz i szaleństwo do białego rana. A wszystko to dopracowane i zapięte na ostatni guzik. Widzieliście to pewnie nie jeden raz w kinie i puszczaliście wodze fantazji, szczególnie my babeczki, że tak właśnie będzie na Twoim ślubie. Życie nie zawsze przypomina romantyczny film, ale fotografując ceremonię Tori i Andy miałam wrażenie jakbym oglądała dobrą romantyczną komedię z happy endem, tylko nie było czasu na popcorn ;). To był prawdziwie amerykański ślub w iście hollywoodzkim stylu w eleganckim Pałacu Mała Wieś.
{ jak spełnić marzenie o idealnym ślubie }
Każdy marzy i dla każdego idealny dzień ślubu będzie oznaczał co innego. Tori i Andy – do Polski ściągnęła ich praca i to tutaj postanowili zorganizować swój dzień ślubu. Pomimo sytuacji na świecie, przekładania ceremonii, nie poddali się. Być może w mniejszym gronie niż zakładali, ale z niegasnącym zapałem i rozmachem niż zakładał pierwotny plan. Znaleźli się w cudownych rękach Kasi i Agnieszki, czyli dziewczyn z Wild Heart – które zdecydowanie umieją w śluby, a ich kreatywność nie ogranicza się jedynie do Pinteresta. Czy można chcieć więcej? Tak! Bo jak do tego teamu dołącza Agnieszka Winnicka z „Welcome to the jungle” to macie już wszystko. O mamuniuuuu jakie ona cuda tworzy, jak szaleje i wymyśla. To głowa pełna pomysłów z bananem na ustach. Uwielbiam dziewczyny za ich kreatywność, energię i sposób współpracy z fotografem. To nie jest post sponsorowany, ale…
zdecydowanie podstawą w spełnieniu Waszych ślubnych marzeń jest znaleźć odpowiednich podwykonawców i stworzyć z nimi team. To oni urzeczywistnią Waszą wizję, pomogą, wytłumaczą, zorganizują. Bez ich kreatywności i wspólnego zaufania będzie Wam ciężko pokonać całą drogę bez potykania się o drobnostki lub wielkie rozterki. Dajcie się sobą zoopiekować i robić swoje. Wtedy każda złotówka przeznaczoną na Wasz ślub jest inwestycją a nie zbędnym kosztem lub dodatkowym wydatkiem. Uwierzcie mi – docenicie to w dniu ślubu i potem wspominając ten dzień.
{ amerykański ślub w Pałacu Mała Wieś }
To był dzień idealnie zaplanowany. Z odpowiednio długim czasem na nieśpieszne przygotowania i przekazanie sobie prezentów z intymną wiadomością w listach. W towarzystwie dwóch merdających ogonków – adopciaków – które nie odstępowały Tori na krok, miały swoje ozdoby i zajęcie w trakcie ślubu :) Wzruszająca ale też pełna uśmiechu ceremonia humanistyczna Tori i Andy-ego, z ich historią i przesypywaniem piasku przez obie rodziny, które w ten sposób podkreśliły połączenie rodzin. Podczas cocktail hour mieliśmy czas na zdjęcia rodzinne i mini plener w pięknym ogrodzie Pałacu Mała Wieś. Gdy goście zasiedli do stołów, Tori i Andy zrobili swoje „wielkie wejście” i przyjęcie weselne mogło się zacząć. Oczywiście nie obyło się, jak to na amerykańskich ślubach bez tzw. speaches – czyli przemowy świadków pełnych humoru ale i łez wzruszenia (uwielbiam słuchać tych opowieści). Pierwszy taniec pary Młodej, taniec z mamą i tatą. Let’s start the party! I wtedy wkroczył on – Dj More – który rozrusza każdą imprezę bez względu na klimat i temperament gości. I do tego jak poświeci na parkiecie to macie istny show (zobaczcie jak było u Leili i Adama).
{ zaufanie, plan, doświadczenie – ślubni podwykonawcy }
A teraz żebyście nie myśleli, że przeczytaliście po prostu opowieść jak wygląda idealny amerykański ślub w Pałacu Mała Wieś… tego na zdjęciach nie zobaczycie: rozterek całej naszej ekipy – co robimy bo zanosi się na wielką burzę i w sumie to już pada? gdzie w takich warunkach zrobimy ceremonię bo para marzy o ślubie plenerowym? Czy o 17:00 – godzinie ceremonii, zawyją w okolicy syreny alarmowe bo to rocznica Powstania Warszawskiego? Co z wymarzonym pokazem sztucznych ogni jeśli będzie lało? Jak ustawić dekoracje w nowym miejscu, jak oświetlić żeby wszystko wyglądało dobrze również na zdjęciach? Itp. itd. I oczywiście, że wszyscy mieliśmy plan A, plan B i nawet plan C, ale sytuacja pogodowa zmieniała się jak w ruletce a decyzje trzeba było podejmować szybko. Za każdym idealnym ślubem stoją ludzie, którzy obgryźli paznokcie z nerwów ale mieli plan i dzięki swojemu DOŚWIADCZENIU wiedzieli jak działać. Tak się spełnia American Dream.
DREAM BIG, WORK HARD, STAY FOCUSED & SURROUND YOURSELF BY GOOD PEOPLE.
I tak, wyszło słońce na czas ceremonii i zdjęć w ogrodzie. Było pięknie! Ale nawet nie pytajcie jaki potop z deszczu był jak wracałam do domu. Ale kto by się tym przejmował, jeśli udało się nam spełnić marzenie Tori i Andy-ego o idealnym ślubie. A jeśli chcecie spełniać swoje pragnienie o amerykańskim ślubie, to oprócz ich tradycji: first look, listów, duhen itd., nie zapomnijcie o tym luzie, spontaniczności, który tworzy całą atmosferę oraz dystansie, który ratuje wszystko. ;-)
ŚLUBNY DREAM TEAM do zadań specjalnych:
Konsultant ślubny: Wild Heart / Kwiaty i dekoracje: Welcome to the Jungle / DJ: Dj More / Miejsce: Pałac Mała Wieś
































































































































































































































































