Złapać Ewę i Marka przed ich ślubem, graniczyło z cudem. To bardzo „ruchliwa” i zajęta para. Ciągły brak czasu sprawił, że ich sesja narzeczeńska odbyła się kilka dni przed sakramentalnym TAK. Skoro nie mieliśmy czasu na bliższe lub dalsze wyjazdy, postawiliśmy na miejscówkę blisko domu. Kilka stopni po drabinie i znaleźliśmy się w niebie! A dokładniej, na dachu kamienicy na warszawskiej Pradze, w której mieszkają. Idealne miejsce, które marzyło mi się od dłuższego czasu, znalazło się samo.
{ sesja narzeczeńska na duchu w Warszawie }
Słoneczne popołudnie na wschodnim brzegu Warszawy. Błękitne niebo zmieniające swoje kolory na ciepłe pomarańcze. Dach kamienicy. Kilka pieter niżej toczyło się życie, ludzie wracali z pracy do domu, mknęły samochody, gwar i pośpiech. A my? Byliśmy niczym na bezludnej wyspie na mapie stolicy. Luźne ubrania, dobry nastrój, muzyka z telefonu. Do tego pizza, piwo i balony, które Ewa dostała w pracy i nic więcej nam nie było potrzeba. Zjedliśmy, pogadaliśmy, oni poćwiczyli pierwszy taniec przy dźwiękach Zbigniewa Wodeckiego „Zabierz wszystko, wszystko co złe…” i nie wiedzieć kiedy, zniknęła ich niepewność i spięcie przed aparatem. Z każdą minutą trema topniała i ustępowała miejsca, po prostu, świetnej zabawie i relaksowi. I tak właśnie powinna wyglądać sesja. Szukajcie swoich małych światów, nawet w największym zgiełku.
{ sesja narzeczeńska – po co mi to? }
Właśnie po to, o czym czytaliście wyżej. Po to, żeby poznać swojego fotografa i jego styl pracy podczas sesji zdjęciowej, jeśli nie zrobiliście tego do tej pory. To zdjęcia, które zatrzymują dla Was wspólne chwile, ale również są inwestycją w komfort, jaki będziecie czuli przed aparatem w dniu ślubu. Sesja narzeczeńska pomoże Wam pokonać bariery (jeśli takie są) i zrozumieć, że bycie sobą się opłaca i daje najlepsze efekty z możliwych. Oczywiście, niepewność i trema w dniu ślubu nie znikną, ale nie będą one związane z towarzystwem kamery i nieznanej osoby. Będziecie mogli przed ślubem poznać swoje reakcje na aparat, poznać swoje mocne i słabe strony. Oswoić swój lęk przed zdjęciami. A być może… rozkochać się w zdjęciach (tak! poznałam takie przypadki)! Sesja narzeczeńska, pomoże Wam później odnaleźć się na mini sesji w dniu ślubu. A przede wszystkim to dobry pretekst na spędzenie wspólnie czasu (którego ciągle brak), przytulasy, rozmowy, wygłupy i budowanie kolejnych wspólnych wspomnień. A tych nigdy dość.
WOW. What a wedding! Lots of fun, and beautiful storytelling!