To był zimny i deszczowy grudzień. Poznańska Weranda i dwa spotkania. Na jednym ja z moją przyszłą Para Młodą, na drugim zaprzyjaźniona (kiedyś moja panna młoda) Agnieszka Adamczak z Asią i Albertem omawiała ich ślub. Jak to się stało, że ja gaduła skończyłam wcześniej swoje spotkanie… nie wiem. Może Grzała stała się większym gawędziarzem niż ja. Fakt, że ich spotkanie zakończyło się już we czwórkę, a ja poznałam, jak się okazało moją przyszłą Parę Młodą. Czy wtedy i po naszych kolejnych rozmowach podejrzewałam, że staną się oni gwiazdami obiektywu? Zdecydowanie nie! Czy mieli doświadczenie w byciu fotografowanym? Ależ skąd! Ale wiedzieli… co lubią, co im się podoba, a czego nie chcą, jacy są i jakich zdjęć pragną. Rozmawialiśmy dużo o filmach – ich ogromnej pasji, obrazach i estetyce, miejskich klimatach, które ich kręcą i co im w duszy gra. W ten sposób powstał pomysł na sesję narzeczeńską, który był spójny z nimi i miał być opowieścią o nich i ich ulubionych, poznańskich miejscówkach. Niby zwykły spacer… z filmem tle.
{ zróbcie coś dla siebie – sesja narzeczeńska }
Często Wam się wydaje, że zdjęcia powstają same. Nic bardziej mylnego. Sesja narzeczeńska z profesjonalnym fotografem, to nie to samo co selfie z wakacji, na którym podskakujecie na plaży krzycząc hurraaaaa. O sukcesie każdej sesji, nie tylko narzeczeńskiej, decyduje kilka elementów, które muszą ze sobą współgrać i to wszystkie jednocześnie. To miejsce, czas (pora dnia lub nocy), Wasz wygląd (ubranie dopasowane do miejsca i koncepcji), umiejętności fotografa, Wasza otwartość i zaangażowanie oraz chemia między nami. Każdy z tych elementów ma ogromne znaczenie. Dlatego tak ważne jest, abyśmy wspólnie ustalili, gdzie i w jakich okolicznościach będziecie się czuli najbardziej komfortowo i bez zahamowań będziecie mogli pokazać swój charakter, a ja „ubiorę” to w odpowiednie obrazy.
{ Jako Wasz fotograf ślubny CHCĘ UCHWYCIĆ WAS TAKIMI, JACY JESTEŚCIE I JAKA JEST WASZA RELACJA. Prawdziwi, kochający, roześmiani, zabawni, zawstydzeni, rozkrzyczani, delikatni… gdy chwytacie się ukradkiem za ręce, dotykacie, śmiejecie się do rozpuku, przytulacie się ramieniem, by poczuć się bezpiecznie i gdy świecą Wam się oczy patrząc na siebie. Wszystko, to co ciche i głośne, widoczne i niewidoczne dla oka. Waszą duszę i prawdziwą miłość. }
{ „Sex and the City” sesja narzeczeńska w Poznaniu }
Spotkaliśmy się 5 miesięcy później na sesji narzeczeńskiej Asi i Alberta. Poznań. Gorące popołudnie. Ten dzień nie zapowiadał niczego nadzwyczajnego. Znacie tę ciszę przed burzą? Leniwie, powoli, myśli skoncentrowane, ale lekko ospałe, a w powietrzu coś… Zaczynamy sesję. Rozmawiamy, śmiejemy się, obserwuję ich przez aparat poznając ich mowę ciała. Drobne gesty, a wyrazy ogromnej czułości. Nagle świat zaczyna wirować. Nie tylko im, ale i mnie. Spacerujemy dalej. Łapiemy miejskie słońce, ostre światło i tworzące się cienie, które podkreślają coraz gorętszą atmosferę. Czułość staje się namiętnością. Mijają nas ludzie wracający w pośpiechu z pracy, a nam jakby się czas zatrzymał i to wszystko działo się za jakąś szybą. Dla Asi i Alberta jest tylko tu i teraz. Ta dwójka całkiem nieśmiałych osób, żyjąca w swoim świecie, postanowiła wystąpić w swoim własnym filmie. Filmie, do którego przed sesją, wspólnie napisaliśmy scenariusz z głównymi bohaterami – NIMI. Jak na ulubieńców włoskiej kuchni i klimatów wstępujemy do ich ulubionej włoskiej knajpki. Czy jest coś bardziej seksownego niż jedzenie. A może to już „wielkie żarcie”? A oni to gwiazdy filmowe przyłapane przez paparazzi. O godzinie 1:00 w nocy (OMG! Taaaaak!) nie byliśmy w stanie się rozstać, a każde z nas chciało więcej i więcej. Nie będę Wam zdradzała, co było dalej. Zobaczcie sami. F****g mind explosion.
{ Pomysł. Zaufanie. Zaangażowanie }
Co było prawdą, a co było fikcją? Jakie to ma znaczenie? Udało się nam stworzyć klimat, który sobie założyliśmy jako tło dla ich MIŁOŚCI. Dekadencki i duszny. Nasycony kolorem lub czarno-białymi filmowymi kadrami, niczym we włoskim neorealizmie, który uwielbiają. Ja stworzyłam im warunki, oni w pełni mi zaufali i poczuli się swobodnie. Czy pozowali? Nie! Po prostu poczuli TO. Dla nich miłość nie jest letnia i nie jest odgrzewanym obiadem. Koncepcja sesji była jak idealnie dopasowane ubranie, w którym czujesz się wyśmienicie, niczym druga skóra. Rozpłynęli się w klimacie i swoich uczuciach. ZAUFANIE to podstawa. POMYSŁ to połowa sukcesu. Ale nic nie wyjdzie, bez Waszego ZAANGAŻOWANIA. Nie da się tworzyć Waszych wspomnień bez otwartości z Waszej strony i pełnego oddania. Te zdjęcia to Wy! Jacy jesteście?




































































































































Ta sesja jest przeeeeeeepiękna :O Zbieram szczenę i zachwycam się!
Dzięki Wiktoria! Jeśli odpowiednio się dopasuje klimat do pary to dzieją się cuda i można poszaleć ;-)
Bardzo oryginalna sesja. Nietypowa ale z pazurem. Jak dla mnie bomba.